******
Na imprezę organizowaną przez Liam'a przyszło masę osób. W większości były to osoby ze szkoły, jego dawni koledzy itd. Wśród nich rozpoznałam królową szkolnych plastików- Mia Patil. Oczywiście od razu musiała mnie zauważyć i podejść, ze swoją 'świtą'.
- Czego ty tu? Pospólstwo nie ma tu wstępu- dała swój błyskotliwy tekścik. 'Pospólstwo' to chyba najmądrzejsze słowo zakodowane w jej pustym łbie, bo używa go dosyć często, w innych sytuacjach.
Już miałam coś odpowiedzieć, gdy obok mnie pojawił się Zayn. Rany czy on musi non stop za mną łazić??!!
- Ona jest tu ze mną, jeżeli ci się nie podoba, możesz opuścić ten dom..-powiedział obejmując mnie ramieniem. Mia zrobiła wystraszoną minkę i razem z głupiutkimi laleczkami poszła do innego pokoju.
- Nie przejmuj się nią-powiedział mulat patrząc na mnie z uśmiechem.
- Czy wyglądam jakbym się przejmowała? Raczej nie, i nie musiałeś stawać w mojej obronie. Sama dałabym sobie radę-powiedziałam chłodno po czym wyrwałam się mu z objęć- I nie dotykaj mnie- dodałam z lekkim obrzydzeniem. Nie to, że Malik jest brzydki.. Co to, to nie. Jest cholernie przystojny, ma śliczne czekoladowe oczy, ładny uśmiech itd. Ale ja po prostu nie mam zamiaru zaprzyjaźniać się lub czuć coś więcej do tych pięciu kretynów z One coś tam. O nie! Koniec. Muszę trzymać się twardo, nigdy nie wybaczę tego Liam'owi, zachował się w stosunku do mnie źle, przez niego przez ponad cztery tygodnie chodziłam cały czas zapłakana. Czułam się okropnie, Payne był dla mnie jak brat. Kochałam go, a on potraktował mnie jak nic nie znaczącą dla niego osobę. Takich rzeczy się nie wybacza.. Może niektórzy są w stanie to zrobić, ale nie ja.
- Rachel jednak przyszłaś- powiedział Liam podchodząc do mnie trzymając jakąś dziewczynę za rękę. Spojrzałam na niego ze swoim spojrzeniem numer pięć czyli 'do mnie mówisz kretynie?'.
- Zostałam zmuszona-odrzekłam obojętnie patrząc na Melanie, która w najlepsze bawiła się razem z blondynem. Jak on miał na imię..? A no tak Niall.
- Rach, przestań już dobrze? Wiem zachowałem się jak kompletny idiota, ale to nie powód by tak długo się fochać- powiedział z uśmiechem łapiąc mnie za rękę, którą dosyć szybko odrzuciłam- Ach no tak wybacz, to jest moja dziewczyna Danielle- dodał wyczekując mojej reakcji.
- Nie zachowałeś się jak kompletny idota, ty jesteś idiotą Liam, pogódź się z tym- powiedziałam uśmiechając się do niego złośliwie- Miło mi cię poznać Danielle- odparłam po czym uśmiechnęłam się do niej ciepło. Nie miałam zamiaru być dla niej wredna. Jeszcze sobie pomyśli, że jestem o nią zazdrosna. Wyminęłam ich grzecznie po czym usiadłam znudzona na kanapie w salonie i nalałam sobie do szklanki whisky. Nim się obejrzałam, a już obok mnie siedział Zayn. Cholera znowu on. Wstałam z kanapy po czym udałam się na taras. Tam na szczęście nikogo nie było, każdy bawił się w mieszkaniu. Wyjęłam z torebki papierosy i odpaliłam jednego zaciągając się nim. Nie byłam nałogową palaczką, jedna paczka papierosów starczała mi na około miesiąc. Gdyż paliłam tylko wtedy, gdy byłam cholernie czymś znudzona bądź wściekła. Teraz czułam to i to, więc chęć sięgnięcia po papierosa była wielka.
- To ty palisz?- zapytał mnie aksamitny męski głos, który 'łaził' za mną krok w krok. Odwróciłam się lekko i ujrzałam Malika idącego w moją stronę z papierosem w ręku.
- Czy ty musisz ciągle za mną chodzić?- zapytałam z irytacją. Miałam już tego dość. Choć w pewnym sensie to było nawet miłe.
- Nie wiem o czym ty do mnie mówisz-powiedział posyłając w moim kierunku, łobuzerski uśmieszek- Dlaczego ty tak nas nienawidzisz- zapytał unosząc jedną brew ku górze w geście zapytania.
- Poprawka, dlaczego nienawidzę Liama.. i chyba Ciebie- powiedziałam z lekkim śmiechem, po czym znów zaciągnęłam się mocno papierosem, zatrzymując na dłuższą chwilę dym w płucach by potem wypuścić go z ust w postaci małych dymnych kółeczek.
-Odpowiedz na pytanie- powiedział
Westchnęłam ciężko i spojrzałam na niego, wiedziałam, że nie wymigam się od odpowiedzi.
- Ja i twój kochaniutki Liam przyjaźniliśmy się, byliśmy jak rodzeństwo. Nierozłączni, zawsze razem od przedszkolnych lat. Aż tu nagle łup X Factor do którego poniekąd go namawiałam i czar prysł. Nie mam już przyjaciela, porzucił mnie niczym starą gumę do żucia. Teraz pojawia się ni z tego, ni z owego ze swoją bandą, mówi zwykłe 'przepraszam' i myśli, że wszystko będzie jak dawniej. Ale nie było i nie będzie. Mam nadzieję, że dziś widzę jego i was po raz ostatni w swoim życiu- zakończyłam swój monolog wyrzucając spalonego peta za balkon. Przepełniało mnie rozgoryczenie. Miałam ochotę się popłakać jak mała dziewczynka. Czułam jak już łzy napływają mi do oczu. Starałam się to pohamować, lecz jedna kropelka spłynęła po moim bladym policzku.
- Przepraszam- odparł Zayn i położył mi rękę na ramieniu- Nie wiedziałem jak i co. Liam nie za bardzo chciał o tym rozmawiać, widać po nim, że żałuje.. spróbuj może dać mu szansę- dodał i uśmiechnął się tak, że moje nogi zrobiły się jak z waty. Matko jedyna co się ze mną dzieje? Nie mogę zauroczyć a w najgorszym przypadku zakochać się w tym kretynie obok. Rachel bierz się w garść-powtarzałam sobie w duchu. Słowa mulata dały mi trochę do myślenia, pomimo tej krzywdy jaką wyrządził mi swoim odejściem Liam, to tęskniłam za nim.
- Może spróbuję-powiedziałam po chwili, nienaturalnie ochrypniętym głosem.
- Chodź. Jest impreza trzeba się zabawić-powiedział biorąc mnie za rękę i ciągnąc do środka.
Wypiłam , sporo wypiłam. Szumiało mi w głowie i nie do końca kontaktowałam, gdzie i z kim jestem, co robię. Jak przez mgłę widziałam jak Niall obściskuje się z Melanie, od tych widoków odciągnęły mnie te cudowne oczy. To było ostatnie co zapamiętałam z tego wieczora.
*****
Czułam się cudownie, byłam przesiąknięta zapachem męskich perfum, a skórę na szyi pieścił mi czyjś ciepły umiarkowany oddech. Bałam się otworzyć oczy, nie chciałam by ten błogi sen prysnął. Lecz ruch obok mnie, zmusił mnie do tej czynności. To co ujrzałam spowodowało, że z krzykiem spadłam z łóżka. Otóż spałam w całkowicie mi obcym łóżku, w bieliźnie, na którą narzuconą miałam za dużą koszulę w kratę. Niby nic strasznego, takie rzeczy często zdarzają się po imprezach, ale z murował mnie widok śpiącego, obok mnie Zayna. Co ja do cholery zrobiłam. Patrzyłam się na niego otępiałym wzrokiem, ciężko oddychając. Po jego minie zauważyłam, że on nie do końca kontaktuje. Lecz gdy ujrzał mnie na wpół nagą leżącą na podłodze, zerwał się na równe nogi.
- Co to ma być do cholery- krzyknęłam piorunując go wzrokiem, po chwili jednak popłakałam się. Dlaczego takie rzeczy spotykają tylko mnie? Dlaczego mam pecha.
- Rachel, nie płacz- podszedł do mnie pomagając mi wstać.
- Czy my.. no wiesz.. spaliśmy ze sobą w ten sposób?- spojrzałam na niego zapłakana starając się, umiarkować swój oddech.
- Nie- powiedział na co kamień spadł mi z serca- Nie spaliśmy. Po za przytulaniem i całowaniem do niczego nie doszło, chyba.- dodał
-Chyba?- wrzasnęłam.
- No nie pamiętam! Ale raczej bym pamiętał, gdybyśmy to zrobili, takie przyjemności się zapamiętuje-odparł starając się być zabawny. Mi jednak nie było do śmiechu, krążyłam po pokoju już nawet nie zwracając uwagi na to, że paraduję w samej bieliźnie i koszuli, która nie była zapięta.
- Jezu- jęknęłam rozmasowując sobie skronie, miałam nadzieję, że przypomnę sobie coś, ale jednak jak na złość pamięć nie chciała wracać. Z resztą co się dziwić, człowiek wyłącza się po spożyciu dużej ilości procentów- Już nigdy, przenigdy nie wezmę do ust alkoholu...
- Oj tam, oj tam-powiedział mulat niczego nie robiąc sobie z tego, co się wydarzyło. Jemu to może żadna różnica, ale mi raczej nie. Ja mogę mieć problemy przez ten wybryk typu ciąża...- Seksownie wyglądasz- dodał uśmiechając się do mnie uroczo.
- Daruj sobie te tanie podrywy- rzuciłam po czym zaczęłam szukać swoich ubrań, które porozrzucane były po całym pokoju. Ubrałam się szybko i bez słowa opuściłam dom Liama.