wtorek, 1 maja 2012

Rozdział IV

****
Całą drogę do domu starałam się sobie przypomnieć zdarzenia z ostatniego wieczoru. Na próżno, w głowie miałam pustkę. Będąc już pod drzwiami swojego domu stwierdziłam, że są otwarte. 
Nie zamknęłam domu na noc? O matko ktoś się włamał... po chwili usłyszałam jakieś głosy dochodzące z kuchni, czym prędzej pobiegłam za dom do garażu, wzięłam z niego kij bejsbolowy mojego brata. Wiem, wiem trochę przesadziłam, ale byłam wystraszona. Jasne? 
Weszłam po cichu do mieszkania, trzymając swoją 'broń' w gotowości.
- Co ty wyprawiasz?- usłyszałam rozbawiony głos Aleksandra. Odetchnęłam z ulgą, myślałam, że będę musiała  wykazać się swoimi 'umiejętnościami' operowania kijem bejsbolowym, gdyby okazał się to jakiś włamywacz. Na szczęście okazało się, że to mój kochany braciszek.
- Co ty tu robisz?-zapytałam zdumiona i trochę speszona zaistniałą sytuacją.
- Mieszkam- odparł szczerząc się, po czym udał się do kuchni i zaczął robić sobie kanapkę. Udałam się za nim siadając przy stole i obserwując każdy jego ruch.
- Ale miałeś wrócić dopiero jutro. Mówiłeś, że jedziesz do Londynu na trzy dni- powiedziałam patrząc na niego z zaciekawieniem.
- No niby tak, ale dzwoniła do mnie mama powiedziała, że wracają dziś wieczorem, więc nie miałem wyboru. Musiałem wrócić. Oni przecież zabili by mnie na miejscu gdyby dowiedzieli się, że zostawiłem cię samą na trzy dni w Wolverhampton. Byłaś na imprezie u Liama?- zapytał 
Nie miałam pojęcia skąd wie, że Liam wrócił skoro nie było go w mieście, a ja sama o tym mu nie mówiłam. Jak widać wieści szybko się rozchodzą.
- Tak..-powiedziałam krzywiąc się lekko. 
- Dzwonił do mnie i pytał się czy nie wpadnę. Wiadomo, że ja nie opuszczę żadnej imprezy, ale gdy byłem pod jego domem to zobaczyłem Mię Patil. Nie miałem ochoty spędzać czasu z tą pustą blondynką, a wiadomo, że przykleiła by się do mnie- powiedział z grymasem. Właściwie to mu się nie dziwię. Odkąd pamiętam to Mia zawsze uganiała się za moim bratem. Cóż całkiem niezłe z niego ciacho, w dodatku jest bardzo lubiany. A ten głupi plastik umawia się tylko z tak zwaną śmietanką towarzyską. Złapała w swoją 'sieć' pół drużyny zapaśniczej. Lecz jak na razie mój brat jest niezwyciężony i ciągle ją odrzuca. Za co go wielbię, nie wiem czy dałabym radę znieść widok jego i tej kretynki razem.
- Widzę, że ty jednak nieźle się tam zabawiłaś- powiedział wskazując na moją szyję z rozbawieniem- Hohoho malinka
- CO?- krzyknęłam po czym pobiegłam do łazienki by zobaczyć o co mu chodzi. W lustrze zobaczyłam, że mam na szyi ogromną malinkę. Jasna cholera! Kto mi to zrobił?!! Myślałam, że zaraz się popłaczę. Wróciłam zrezygnowana do kuchni po czym wzięłam z zamrażalnika lód, chciałam się pozbyć zaczerwienienia z szyi. Dopiero będąc w swoim pokoju, uświadomiłam sobie, że zapewne zrobił mi to Zayn.  Co tym bardziej mnie zdołowało. Znałam go zaledwie od dwóch dni, a już zdążyło się coś między nami wydarzyć. Źle się z tym czułam. Założyłam na uszy słuchawki wsłuchując się w utwór 'Carmen', nim się obejrzałam zmorzył mnie sen i odpłynęłam do Krainy Morfeusza. Śniło mi się moje dzieciństwo, a mianowicie śmieszne wydarzenia związane z Liam'em i moim bratem. Było to całkiem miłe. W pewnym momencie poczułam wibracje swojego telefonu, które mnie wybudziły.
Spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił do mnie  jakiś numer, którego nie miałam w kontaktach. Bez zastanowienia odebrałam.
- Halo?
- Cześć, Rachel. To ja Zayn- odezwał się dobrze mi znany głos.
- E.. cześć- powiedziałam lekko oszołomiona- Wiem, że to zabrzmi trochę chamsko, ale czego chcesz?-zapytałam bez owijania w bawełnę.
- Ach tak.. chciałbym się z Tobą spotkać i eee pogadać o tym co wczoraj zaszło-powiedział cicho, że ledwo mogłam go dosłyszeć przez głośnik swojego telefonu. Kapkę zaskoczył mnie tym pytaniem i prawdę mówiąc nie za bardzo chciałam się z nim spotykać. Ale jednak uznałam, że powinniśmy to obgadać. Westchnęłam cicho.
- No dobrze- odparłam w końcu.
- Wpadnę po ciebie za godzinę okey?
- Co? Za godzinę? Przecież dopiero ranek- powiedziałam 
Usłyszałam lekki śmiech, co lekko mnie wkurzyło.
- Kotek spojrzyj na zegarek-powiedział do mnie wciąż się śmiejąc.
Zrobiłam to co mi powiedział, myślałam że zobaczę godzinę między 11 a 14, ale było 'troszeczkę' później. 
- Matko już osiemnasta. No dobrze to bądź za godzinę- powiedziałam i rozłączyłam się, po czym prędko pobiegłam do łazienki. Gdy wróciłam do domu po 'night party Liam'a, nie wzięłam prysznica i nawet się nie przebrałam. Cóż, byłam za bardzo przerażona tym co się wydarzyło i 'śladami pocałunków Zayna'.
Gdy byłam już czysta i pachnąca poszłam do swojej garderoby by znaleźć jakieś ciuchy. (zestaw, który założyła na siebie Rachel) Gotowa do wyjścia byłam o osiemnastej pięćdziesiąt pięć, czyli Zayn pojawić miał się za pięć minut. 
- A gdzież to moja kochana siostrzyczka się wybiera?-zapytał Aleksander odrywając wzrok od telewizora. 
- Na spacer- odparłam obojętnie. Po chwili zadzwonił dzwonek, więc poszłam do drzwi. 
- Aleks wychodzę!- krzyknęłam do brata.
- Dobra, ale nie wracaj późno, bo rodzice wracają dziś!- powiedział
- Ok. Pa- powiedziałam i wyszłam zamykając za sobą drzwi, do Zayna Malika.
Mulat uśmiechnął się do mnie i przytulił lekko. Miłe, lecz ja nie miałam ochoty na jakiekolwiek czułości z jego strony.
- Daj spokój- powiedziałam chłodno, odpychając go od siebie.
- Rachel przepraszam, wiem że jesteś wściekła..
- Wściekła to mało powiedziane- przerwałam mu- Dokąd idziemy?
- Chodźmy do parku- powiedział po czym obydwoje udaliśmy się do starego londyńskiego parku.
Czułam się trochę niezręcznie w jego towarzystwie. Oprócz tego, że nazywa się Zayn Malik i jest przyjacielem mojego byłego przyjaciela. Nie wiedziałam o nim nic więcej.
Usiadłam na ławce po czym spojrzałam na niego unosząc brew w geście zapytania.
- No więc?
- Nic między nami nie zaszło-powiedział w końcu- To znaczy oczywiście całowaliśmy się i przytulaliśmy, ale nic po za tym. Jestem tego stu procentowo pewny. Bo ogólnie to byłem tego wieczora prawie, że trzeźwy. Oczywiście szumiało mi lekko w głowie, ale byłem całkowicie świadomy swoich czynów.
No dobra to co powiedział sprawiło, mi cholerną ulgę, ale też pogłębiło moją wściekłość. 
- Czyli całowałeś się ze mną nawet mnie nie znając?- wydarłam się, a moje dłonie zacisnęły się w pięści. Nie to, że chciałam go uderzyć... no dobra może trochę miałam na to ochotę. Ale musicie wiedzieć, że gdy jestem wściekła to nie do końca nad sobą panuję.
- Ty też tego chciałaś-odparł uśmiechając się do mnie z zadowoleniem.
- Bo byłam PIJANA! Nie wiedziałam co robię!-krzyknęłam wstając z ławki- Wiesz co z resztą mam to gdzieś. Żegnam pana.- powiedziałam i ruszyłam zdenerwowana w stronę domu.
- Czekaj!- pobiegł za mną i chwycił mnie za ramię.
Kurczę scena jak z jakiegoś romansidła, gdzie ona się wścieka i odchodzi, a on jak na dobrego kochanka przystało biegnie za nią. W końcu zaczyna padać, a on całuje ją w strugach deszczu. Jednym słowem, za dużo naoglądałam się komedii romantycznych. Lecz to nie moja wina, Melanie mnie do nich zmuszała!!
- Przepraszam..-powiedział i...


*****
Rozdział IV dedykuję czytelniczce Izie, która komentuje i czyta mojego bloga od samego początku i motywuje mnie do dalszego pisania. Dziękuję ci jesteś kochana. ♥ Z resztą wszystkim dziękuję, za to że czytają tą moją amatorszczyznę ^^
Polecam bloga dziewczyn 
Ms. Malik & Ms. Horan strasznie się wciągnęłam czytając ich opowiadanie mam nadzieję, że wam również się spodoba. Piszą o niebo lepiej niż ja :)
Rozdział V pojawi się prawdopodobnie w niedzielę bądź sobotę :)